Pierwszy w Polsce koncert legendarnej London Jazz Composers’ Orchestra Barry’ego Guya, która przez lata była jego warsztatem poszukiwań równowagi między improwizacją a zapisanym materiałem. Pomysł niemal niemożliwy: kilkunastoosobowy zespół złożony z silnych przywódców, ustawiony za pulpitami nutowymi, w którym indywidualność jednostek wprzęgnięta miała być w szerszy kontekst stylistyczny i ramy kompozycyjnego planu – pisał o LJC Maciej Karłowski – Czy jednak nie tak w latach 50-tych myślał Miles Davis, tworząc The Birth Of The Cool Band, zdaniem wielu pierwszy jazzowy zespół liderów, próbując pogodzić ogień swobody z regułami rządzącymi kolektywem? Zapewne tak, ale Guy poszedł o wiele dalej, z powodzeniem sięgając także po zdobycze muzyki współczesnej, brzmienia i kompozytorskie formuły dalekie od jazzu, dokonując tym samym nie tyle fuzji stylów, co tworząc nową filozofię muzyki.
Harmos – greckie słowo oznaczające połączenie ciał, w muzycznym świecie Barry’ego Guya znaczy coś więcej, niż tylko cielesną jedność, więcej też niż artystyczną unię indywidualności. To także spotkanie wielu idei – niekiedy wydających się przeciwstawnymi –zadziwiająco dobrze funkcjonujących razem.